Mój pierwszy BSOD na Win 9200
Jak do tej pory w czasie mojej niemal dziewięciomiesięcznej przygody z Windowsami kompilacji 9200 (dwie instancje ósemki i trzy Server 2012) nie miałem ani razu bluescreena. Aż do dziś.
Wcześniej wiele razy Windows dostawał zwiechy - albo wystarczyło odczekać parę(set) chwil i system zaczynał odpowiadać (oczywiście realizując wszystkie kliknięcia po kolei - łącznie z Ctrl+alt+Del), albo ubijało się go twardym resetem. Ale nie dziś. Dzień jak co dzień - system trochę muli, czasem dostaje czkawki. Aż po którymś razie - bum!
Ni z tego ni z owego pojawiła się “animacja” rodem z gier na MS-DOS - ekran odrysowywany kafelkami w rzędach. Z czarnego po którym początkowo latała myszka na kolor Windowsa i nieba, czyli niebieski. Z białymi literkami. Literki tak nie wyraźne jak oglądany przeze mnie niedawno film z VCD (352x288 px) i do tego nie na całość ekranu - ewidentna czarna ramka, jak w monitorach CRT przy których grzebał ktoś z ekipy Młota Hefajstosa. I nawet smutnej minki nie było!
Porwałem za świeżo sczyszczony telefon i szybko zrobiłem zdjęcie przynaglany postępującym dumpem pamięci. Cóż, Windows był tak leniwy, ze mimo zapowiedzi nie raczył się zrestartować.
Dosyć podejrzliwy pomogłem komputerowi w przewrotce, ale produkt MS uspokoił mnie - to nie był żaden wirus tylko prawdziwy błąd. Z tego co widać (a raczej nie widać) na zdjęciu to problem z Nvidią (coś w rodzaju SCREEN i TOR było napisane, ale bardzo nieczytelnie). Fakt - sterownik mocno naciągany bo przerobiony ten dla siódemki i visty - raz już rozsadził DWM tak, że się zrestartował cały menadżer okien.
Bluescreena na mojej ósemce widzę po raz drugi - wcześniej, jeszcze na kompilacjach bodajże 7XXX (około M2) antywirusy odmawiały współpracy.